Age of Sigmar Turniej. Bitwa 2 i 3.

Ciąg dalszy moich zmagań na turnieju (mini) w Krakowie/Vanaheim.

W drugiej bitwie stawiłem czoła armii orderu całkowicie złożonej z krasnoludów. Tutaj parę słów o scenariuszu który graliśmy. Był to swego rodzaju wyścig. Poza celami wspólnymi dla pozostałych scenariuszy, celem dodatkowym było dotarcie do „portalu”.

Należało wybrać jedną swoją jednostkę, i sztandarowego w niej. Dotarcie tegoż pana do portalu było wysoko punktowane.  TUTAJ nieco dokładniejszy opis.

Oto jak wyglądało rozstawienie. Oznaczony na czerwono portal.

battle2

Brak widocznej, większej ilości krasnoludów jest spowodowany tym, iż mój przeciwnik miał 3 ekipy górników. Mogły się one „wykopać” w dowolnym momencie i miejscu, i jako takie nie zostały rozstawione od początku rozgrywki. Z powodów oczywistych wprowadziliśmy ograniczenia w tym scenariuszu dla tego typu jednostek.

W turze 1-szej górnicy (a także mój gorger) mogły się pojawić 18″od widocznej na zdjęciu krawędzi, w 2-giejk 36″ itd.

Na początku rozgrywki mój przeciwnik miał na stole 10 „Długobrodych”, Runelord’a i bliżej mi nieznanego bohatera krasnali Belegar’a Ironhammer’a.

malo znany

Pierwsza tura należała do mnie. Postanowiłem uderzyć na krasnoludy goblinami (…a co ważniejsze fanatykami) i ogrami. Szybko sobie z nimi poradziwszy, ogry miały wspomóc wyścig Orc Boyz’ow i ich sztandarowego w kierunku portalu. W rezerwie czekał też gorger.

Jak to zwykle bywa nie wszystko poszło dokładnie według planu.

Fanatycy już na wyjściu stracili jednego „kolegę” (wyrzuciłem dublet) i w pierwszej turze, jakby nieco onieśmieleni zabili tylko pięciu krasnoludów. Odpowiedź brodaczy zostawiła tylko jednego z nich przy życiu.

Zza rogu wyszedł „mało znany” bohater krasnoludów i samotnie zaatakował moich 20 goblinów.

malo znany1

Po drugiej stronie stołu niewiele się, póki co działo. Moje orki nie zaczepiane przez nikogo rwały do przodu.

W następnej turze walki mój osamotniony fanatyk, zagryzł zęby i wytłukł 5 „Długobrodych”, zostawiając tylko jednego przy życiu!

fanatyk

Obok natomiast „mało znany” bohater krasnoludów, jak już pisałem zabrał się za okładanie moich goblinów.

Tak to wyglądało gdy się wziął do bitki:

malo znany2

A tak, w tej samej turze gdy skończył:

malo znany3

Wredny, mały(zapluty) karzeł wytłukł wszystkie moje gobliny i nawet zadyszki nie dostał! :).

W następnej turze bez zbędnego zastanowienia uderzył na moje ogry, wspomagany przez Runelord’a.

malo znany4

Przepychanka na tym froncie bitwy trwała do końca gry. Do walki dołączył jeszcze ostatni „Długobrody”, który zdołał się rozprawić z samotnym goblińskim fanatykiem.

Cała ta krasnoludzka trójca zdołała zabić jednego ogra. Ogry w rewanżu ukatrupiły ostatniego ocalałego brodacza i poważnie zraniły „mało znanego” krasnoludzkiego bohatera. Jednak to wydarzenia na drugim końcu stołu miały kluczowe znaczenia dla wyniku bitwy.

Moja gnająca kawaleria (plus warboss) wreszcie trafiła na opór. Niby z pod ziemi :), zagradzając drogę moim boyz’om, pojawili się krasnoludzcy górnicy. Trzy razy po 10 małych twardzieli razem z wózkami.

blokada

Jedna z ekip zagrodziła centralnie drogę moim „ułanom”. Druga nieco na lewo stała w odwodzie, a trzecia jeszcze bardziej na lewo szykowała się do „marszu na portal” (w śród nich znajdował się naznaczony chorąży).

By nie tracić bonusu dla boyz’ów (w sumie to raczej dla dzików…) związanego z szarżą, warboss wrzasnął „WAAAGH!” i kawaleria runęła na małych brodaczy.

Tymczasem nieco dalej na lewo, pojawił się mój gorger z zadaniem powstrzymania marszu „pokurczów” w kierunku portalu.

Jako że, ta jednostka może biegać i szarżować, gorger bez namysłu uderzył na krasnoludy kłapiąc swoją obślinioną mordą.

gorger

Tymczasem moja kawaleria łatwo się rozprawiła z dzielnymi górnikami. Warboss porykując głośno, samotnie uderzył na drugą grupę, stojącą w odwodzie. Cały zaś odział Boar Boyzów pognał w kierunku portalu.

run  Warboss radził sobie spokojnie z „crowd control’em” wściekłych brodaczy, tymczasem grupa krasnali walcząca z gorgerem postanowiła się zachować bardzo niesportowo i wyszła z walki (phi …uciekli!). Jest to coś o czym zawsze zapominam że w tej grze można robić.

Koniec końców na chwilę przed rzutem o inicjatywę na kolejną turę, sytuacja wyglądała tak:

end

Nie trzeba tłumaczyć że, wygrywając inicjatywę w tej turze  wygrywało się scenariusz. Zabawne jest to, że musieliśmy rzucać 3 razy żeby uzyskać zwycięzcę. Pierwsze 2 razy wyrzuciliśmy dokładnie takie same wyniki!

I na koniec  wygrali ją ci odważniejsi…ehem….no, bardziej zieloni w każdym razie :).

Boar Boyz ze swoim sztandarem dotarli do portalu i skasowali punkty, tym samym kończąc rozgrywkę moją wygraną.

 

BITWA 3

Hmmm.

Od początku nie wyglądało mi to dobrze. Scenariusz, to kontrola ćwiartek. Grałem przeciwko Stormcast’om wspomaganym prze Bretoński Trebusz i imperialne działo. Żeby jeszcze pogorszyć sytuacje „sigmarinsi” mieli odział strzelających „Judicators”.

Tak wyglądało rozstawienie wrażych truposzy (no te całe „Stormcast Eternals” to w końcu nieumarli, nie?:) )

battle3

A tak moje:

battle3_1

Nie bardzo miałem jakikolwiek plan. Ukrywanie się nie wchodziło w rachubę. Morderczy Bretoński trebusz może strzelać nie widząc wroga, nie mówiąc już o „facecie z trąbką” który trąbi na „tereny” i powoduje że walą ci się one na głowę :(. Tak że, zgodnie z „orczym” duchem postanowiłem przeć do przodu.

forward

Od razu 5 goblinów zginęło od ostrzału z trebusza. Postanowiłem przecisnąć się nimi koło wierzy i zaatakować „coś” fanatykami bo inaczej mogłem nie mieć szansy…

Z tyłu przeciwnika wypuściłem też gorgera z zamiarem ataku na artylerie. Musiał się rozstawić przynajmniej 12″ od wroga, tak że jego pozycja daleka była od idealnej.

Fanatycy oczywiście roznieśli napotkanych „skrzydlatych dziwolągów” (mój”orczy” mózg nie daje rady spamiętać nazw tych wszystkich truposzy, a sprawdzanie tego już mi się znudziło 😉 ), ale było to ostatnie (i pierwsze…) co udało mi się zrobić.

fanatic strike

Ostrzał w następnej turze zredukował moją „orczą” kawalerię do 2-ch modeli, ale udało jej się dotrzeć do linii wroga.

dotarli

Gorger też zaliczył udaną szarżę i wszedł w kontakt (nagły jak się domyślam…) z załogą działa.

armata gorger

Dodatkowo fanatykom, o dziwo udało się zaatakować skrzydlatego bohatera który nieopacznie wszedł w ich zasięg a ich goblińscy koledzy zaszarżowali „faceta z trąbką”.

hope

I to było moment w którym pomyślałem”…kurcze może coś z tego będzie!”Tjaaaa…

Po kolei. Skrzydlaty dziwolągo-bohater niby dostał 3 rany od fanatyków, ale potem wyszedł z walki a fanatyków wkrótce zmiótł ostrzał.

„Facet z trąbką” obśmiał gobliny i wyszedł z walki, a gobliny wkrótce zmi…………..(uzupełnij zdanie).

Gorger fatalnie rzucił, zadając bodajże 1 ranę i w nagrodę „chwycił na klatę” armatnią kulę, która zakończyła jego smutne życie.

Najzabawniejsza (sarkazm) sytuacja miała miejsce po lewej stronie pola walki gdzie „walczyły” ogry.

„Ogrze chłopaki” zostały, no wiecie… ostrzelane. Ostrzał położył jednego trupem, a drugi na „battle shock” fazę, się normalnie zszokował i wyrzucił 6-stkę na kości. Co spowodowało że spier… uciekł znaczy z pola walki.

ucieczka

Mój kawalerzysta i warboss którzy tak bohatersko, pod ostrzałem dotarli do linii wroga nie zdziałali nic godnego uwagi i równie bohatersko polegli.

To zakończyło te nierówne zmagania, a była to tura 4-ta. „Truposze” zajęły wszystkie ćwiartki stołu odnosząc druzgocące zwycięstwo. Stfu! Na pohybel! 🙂

 

Małe podsumowanie względem rozpiski.

Ogry na Mornfang’ach się fajnie spisują. Na pewno znajdą miejsce w następnych rozpiskach. Szczególnie dobrze wyszła im szarża na liczebną jednostkę „Truposzy” w bitwie nr.1. (choć i przeciwko „mało znanemu” bohaterowi karzełków też się ok trzymali 🙂 ) Zadawanie „mortal wounds” zaraz po szarży i przy „save’ach” jeśli wyrzuci się 6, dodaje sporo do ofensywnej siły tej jednostki.

Niewątpliwie fanatycy są zabójczy. Problem jednak w tym że to taka „gwiazda śmierci” w działaniu. Jeśli przyleciała by „flota rebeliancka” to było by do czego strzelać i co, za przeproszeniem rozpieprzyć. Bez tego marnuje się i jest po trochu rozjeżdżana przez małe x-wingi :).

Teraz po polskiemu, cały ten oddział ( to niby dwa warcrolle ale…) kosztował 9 Azyrowych punktów. W żadnej z bitew nie zniszczył nawet połowy wartości w jednostkach wroga. Sami fanatycy kosztowali 5 punktów i nawet oni się nie zwrócili (byli blisko w 3 bitwie).

Całą ta „kompozycja” przygotowana była na coś dużego, jakiegoś Stegadona czy Czołg Parowy. Dla takiej jednostki atak fanoli byłby absolutnie niszczący. Niestety nikt nic takiego nie miał i jak to się mówi „cała para poszła w gwizdek”. Myślę że gobliny i fanatycy nie znikną z mojej rozpiski, ale będą tam raczej w formie wsparcia, np. 10 goblinów i 2 fanatyków. Zobaczymy.

Do następnego razu…

 

 

2 thoughts on “Age of Sigmar Turniej. Bitwa 2 i 3.

Dodaj komentarz