Turniej znowu okazał się być raczej kameralny. Nie zmienia to tego, że zagraliśmy po 3 bitwy. Każdy z każdym :).
Tutaj można znaleźć scenariusze jakie graliśmy i punktację, jeśli ktoś jest zainteresowany.
Wszyscy poza mną grali orderem, w dwóch przypadkach szeroko rozumianym. Na pierwszą bitwę trafiłem na Stormcast’ów z jednym elfim waywatcher’em(bodajże) i odziałem „lizardmen’owych” skink’ów.
Powinienem doczytać scenariusz, czego nie zrobiłem. Źle się rozstawiłem i mogę spokojnie powiedzieć że, dlatego przegrałem.
Dwie zaznaczone na zdjęciu kostki to punktujące „objectivy”. Niestety na koniec 3 -ej tury punktował ten po lewej, a cała moja armia zaczęła rozgrywkę po prawej stronie stołu. Na zdjęciu widoczna jest już tura 2 i moje próby dotarcia do „objectivu”.
Dodatkowo na skraju stołu, po prawej czaił się odział „skinków”.
Straty jakie zadał mi ten odział nie były duże, lecz koniec końców wpłynęły mocno na bitwę – ale o tym za chwile.
Sama walk szła nieźle.Gorger zawiódł nieco zabijając tylko jednego Prosecutor’a i jego zadanie musieli dokończyć fanatycy wypuszczenie z oddziału nocnych goblinów.
„Mali szaleńcy” zmietli odział wroga. Niestety nie zdołali zrobić nic więcej. Zostali wystrzelani przez elfa i skink’i.
Tymczasem na lewej flanca Boar Boyz wraz z Warboss’em zaszarżowali Retrybutor’ów. Z kolei mój generał został zaatakowany przez Liberator’ów. Mournfang Ogry spaliły szarże i przyglądały się jak „sigmarinsi” okładają mojego warbosa!
Mimo wszystko walka szła dobrze.Boar Boyz’i i Warboss poradzili sobie z Retrybutor’ami (3 orków zapłaciło za to życiem). Ostatniego z „sigmarinsów” zostawili goblinom, po czym razem z moim generałem zaczęli okładać wrażego bohatera.
Ogry wreszcie zaszarżowały i zabrały się do przerzedzania stanu liczebnego wroga. Z całkiem dobrym skutkiem dodam.
Mimo całkiem dobrej sytuacji militarnej :), na koniec 3-ej tury to przeciwnik miał więcej „wounds” przy objectiv’ie i zaliczył punkty.
Na domiar złego rzut k6 zdecydował że następne punkty będzie przyznawał „objectiv” po prawej stronie stołu, którego obecnie okupowały skink’i.
Miałem 3 tury żeby uporać się z lewą flanką. Gobliny po długiej i ciężkiej „bitce” zdołały wreszcie zabić samotnego Stormcast’a, przy raczej dużych stratach własnych.
Koniec końców sytuacja na początku 6-tej tury wyglądała tak.
Mój generał poległ, atakowany przez wszystkich w końcu dał za wygraną. Jednak z wrogich jednostek został tylko bohater na dwóch ranach.
Dokonałem skomplikowanych obliczeń matematycznych 🙂 i zauważyłem że, jeśli ogry dojadą w zasięg obecnie punktującego „objectiva” to zgarnę punkty. Ogry wciąż miały więcej „woundsów”niż skink’i. W tym celu musiałem pognać na prawą stronę stołu.
Ryzyko się powiodło, częściowo…
Ogry dotarły na czas, ale po mnie grał jeszcze przeciwnik. Skink’i w swojej turze zdołały zadać 2 rany (zatrutym ostrzałem) moim ogrom. To spowodowało że na koniec 6-ej tury miałem przy „objectivie” o jedną ranę mniej :(.
Niestety tak zakończyła się ten mecz. Rzut k6 na to czy będzie tura 7, wypadł negatywnie. Miałem nadzieję chociaż stratować te paskudne jaszczurki… 🙂
Przeciwnik zgarnął wszystkie punkty za scenariusz, a ja zgarnąłem przegraną. No cóż…
Wkrótce opis bitwy 2 i 3.
Do następnego razu…
Zacny raport bitewny! Czekam na kolejne 🙂
PolubieniePolubienie
Dobre dobre
PolubieniePolubienie