Age of Sigmar: Turniej 1500 pkt.

battlereport

W sobotę w krakowskim Vanaheim odbył się turniej Age of Sigmar na 1500 pkt. Imprezę należy uznać za udaną. Zjechało się sporo gości ze śląska, tak że po raz pierwszy przekroczyliśmy magiczną liczbę 10 osób. W sumie było nas 14.

Na wstępie dziękuję wszystkim gościom, specjalnie tym z którymi miałem okazję grać. Mam nadzieję że zapoczątkuje to ruch między naszymi środowiskami :).

Udana impreza niestety nie przełożyła się na mój w niej wynik. Poszło mi absolutnie tragicznie. Jeszcze tego nie sprawdziłem, ale jestem całkiem pewny, że zająłem ostatnie miejsce. Opisze swoje bitwy pokrótce, a potem zapraszam do obejrzenia kilku zdjęć.

Moja rozpiska wyglądała tak:

Megaboss (destroyer+ironclad)

Megaboss

Wierndnob shaman

30x ardboyz (10 tarcz reszta dwie bronie)

10x Brutes

6x Gore-gruntas

Pierwszą bitwę grałem z Seraphon‚ami. Motywem przewodnim tych jaszczurów były 40-osobowe kupy skinków strzelające…no czymś tam :). Była to moja pierwsza bitwa z tą armię w mojej AoS-owej karierze. Poszło słabo. Nie byłem w stanie zniszczyć żadnej z trzech grup skinków. Ich ostrzał łącznie (jeszcze stegadon)z czarami slanna wybił w końcu świnie i nieco osłabił brutów.

Popełniłem kilka zasadniczych błędów i przy okazji dowiedziałem się, że moja elitarna jednostka, brutes już nie jest taka elitarna. Ich niezbyt duża ilość ataków i wysoki koszt czynią z nich raczej słaby oddział, jeśli weźmie się pod uwagę obecną ‚metę’ – czyli zbrojne kupy liczące po 30,40 czy nawet 60 chłopa (jaszczura, gobilna czy innego stwora…).

Upłynął nam czas i musieliśmy kończyć. W punktach scenariuszowych był remis, ale srogo przegrałem na małe punkty, zaliczając minor loss”.

Potem było już tylko gorzej…

Drugą bitwę stoczyłem z… Seraphon‚ami.

Tutaj motywem przewodnim była 40-osobowa gromada saurusów, wspomagana przez slanna, stegadona i kilka mniejszych rzeczy”. Był jeszcze jakiś straszny bohater, który w znacznym stopniu przyczynił się do rozbicia moich ardboyzów.

Pomyślałem: dobrze będziemy się bili, a to mi jest na rękę. Szybko zmieniłem zdanie, jak 40 saurusów teleportowało się przed moje szeregi i wszczęło burdę z brutami.

Miałem w pobliżu gruntasy i pomyślałem, no przecież poradzą sobie wespół z brutami z tymi, nie tak znowu dużymi jaszczurkami.

Dlatego też wysłałem moich 30 ardboyzów (a też mogli zaszarżować sarusów…) do przodu by przejęli resztę świata”. Jak zapewne możecie się domyślić, ich misja nie całkiem się powiodła…

W swojej turze szarżowałem świniami i popełniłem kardynalny błąd. Jako pierwszych do walki wybrałem przetrzebionych brutów, mając nadzieję, że coś jeszcze zabiją zanim padną. Nie zabili za dużo, za to mój przeciwnik trzeźwo zaatakował gruntasy i wybił 3 przy pierwszym podejściu….to się jeszcze świniom nie zdarzyło :).

Połowa świń walczyła i tak lepiej niż bruci

Ardboyzi zaatakowali stegadona, mały odział saurusów i strasznego bohatera”. How hard can it be, right..?

No cóż…powiedzmy, że nie poszło im najlepiej.

Kolejna nauczka to to, że świnie nadają się dużo lepiej niż brutale do zwalczania dużych, skoncentrowanych oddziałów wroga”. O ile zaatakują pierwsze…

W tej bitwie tak naprawdę tylko zdejmowałem modele, co skończyło się absolutnym i całkowitym major lossem i tabl’em dla mnie.

W trzeciej bitwie walczyłem z…no zgadnijcie(?), no przecież z Seraphonami!

Motyw przewodni 2x po 40 saurusów

I znów to samo, teleport przed twarz i wyrzynka 30 ardboyzów. Gruntasy uderzyły na drugą kupę gadów i szło im całkiem nieźle, jednak nie na tyle, by przetrwać bez posiłków.

Brutale zrobili to, do czego się obecnie jedynie nadają, sprawnie zlikwidowali dużego dinozaura, po czym polegli w walce ze zbrojnymi kupami chłopstwa…eee znaczy saurusów.

Zasadniczo na koniec tury 5 na stole został tylko mój generał….

Tutaj nauczka była taka: przed tym turniejem ustaliłem sobie, jak się będę wystawiał…i ani razu nie zastosowałem tej formacji”. Z perspektywy wydaje się, że mógłbym uzyskać lepsze wyniki, gdybym jednak to zrobił. Jak to mówią mądry ten, kto swoich własnych rad słucha”.

Może następnym razem… :)

Teraz obiecane kilka zdjęć:

 

Do następnego razu…

 

 

Dodaj komentarz