Bolt Action: Raport Bitewny US Army vs Wermacht

battlereport

Miałem okazję na początku tygodnia rozegrać towarzyską bitwę w „Bolta”. To już moja 2-ga :).

Musze przyznać że, ta bitwa dało mi sporo zrozumienia jeśli chodzi o taktykę”boltową”. Tak mi się przynajmniej wydaje. Za to, i za trafne uwagi dziękuję mojemu przeciwnikowi – Miłoszowi.

Oto ogólny przebieg rozgrywki z zaznaczonymi kilkoma interesującymi zwrotami. Oczywiście parę zdjęć 🙂

Bitwa była na 700 pkt. W mojej rozpisce znalazło się:

Porucznik + dostawka

Dwie drużyny piechoty po 6 chłopa w tym NCO z SMG i BAR

Jedna drużyny piechoty 5 chłopa w tym NCO

Średni moździerz z obserwatorem.

Wszystkie powyższe formacje były niedoświadczone. Dodatkowe miałem jeszcze „na normalu”:

Sherman 75mm

HMG drużyna

Bazooka drużyna

Snajper+dostawka

usa!

Przeciwnik dysponował:

Dwie drużyny piechoty. Obie po 7 chłopa i LMG. Jedna dodatkowo miała 2 panzerfausty.

Motorek 🙂

Miotacz ognia

Porucznik (czy inny obersturmbannführer, nie pamiętam)

MMG drużyna

Pak 40

Snajper+dodatek

krauts!

Na środku (mniej więcej) znajdował się spadochroniarz. Za okupowanie go, czy może raczej przejęcie pod koniec rozgrywki, były dodatkowe punkty. Oto jak wyglądało rozstawienie przed bitwą:

before the storm W chatce, na pierwszym planie usadowił się mój snajper. W domku na środku natomiast obserwator moździerza (sam moździerz jest na dole tuż za polami „owsa”).

W górnym rogu, w domku siedzi natomiast niemieckie MMG.

Przy środkowym domku znajduje się „cel – spadochroniarz”, tutaj prawie niewidoczny.

Pierwszą kostkę wylosowali Niemcy. Zaczęło się bardzo mało obiecująco:

observer

Obserwator moździerza zaliczył „zgon” po celnym strzale niemieckiego snajpera :(. To tyle jeśli chodzi o użyteczność tej artylerii – pomyślałem.

Jeśli chodzi o moją taktykę to wynikała ona z „niedoświadczenia” mojej piechoty. Była on łatwym celem dla niemieckich weteranów o ile nie pozostawała w ukryciu. Dlatego moim celem było zajęcie domu. Co zresztą jest oczywiste bo z niego można kontrolować „cel – spadochroniarza”.

Na początku gry, mój HMG i czołg pozostały w „zasadzce” nieco ograniczając ruchy niemieckiej piechoty.

advance

Tymczasem jedna z drużyn niemieckich usadowiła się przy ruinach domu.

krauts1!

Mój drugi „team” piechoty próbował manewru flankującego. Niestety ostrzał z domu, z MMG i piechoty w ruinach doprowadził ten odział do stanu zerowego :(.

Na zdjęciu jeszcze dwóch żywych piechociarzy:

man down

Póki co bitwa nie szła raczej po myśli US Army. I wtedy spotkała mnie miła niespodzianka. Moździerz bez obserwatora huknął celnie w piechotę czającą się za rogiem ruiny, kładąc ponad połowę trupem! Yupieeee!

dead krauts Słowo o snajperach na prawej flance. Tak naprawdę nie mieli oni żadnego wpływu na przebieg bitwy. Niemiecki popisał się  zabiciem obserwatora zaraz na początku. Mój jedyne co zrobił to „położył pina” na PAKu.

Tymczasem moja piechota dotarła do domu i zaczęła ostrzeliwać „szwabskie” działo. Jankesom udało się zabić załoganta i co za tym idzie „spinować” jednostkę.

house

 

pak40

To z kolei spowodowało że, odważyłem się nieco wysunąć mojego Shermana w pozycji gdzie mógł wejść do walki.

Tymczasem,  w środku moich wojsk pojawił się „Motorek” :). Bezczelnie ostrzelał mój HMG, zabijając jednego załoganta.

zundap

 

Moja drużyna piechoty, ta która nie znajdowała się w domku próbowała wejść na pozycje i  ostrzelać motocyklistów. Zasada „recce” pozwoliła jednak „Motorkowi” spieprz…, uciec znaczy poza zasięg mojego ostrzału.

move!

I tutaj wydarzył się cud. Moja drużyna z bazook’ą nie miała wiele do roboty z powodu braku pojazdów pancernych w armii przeciwnej. Generalnie trzymałem ich na lewej flance nie bardzo wiedząc do czego mogą się przydać.

Gdy chłopcy zobaczyli uciekający „Motorek” wiedziałem już co jest ich przeznaczeniem!

Jankesi dzielnie wyskoczyli zza „węgła” i posłali pocisk (jakże z reguły niecelny) w oddalający się cel. I Pufff! Zundap (a może BMW?)przeszedł do historii.

bazooka

Tymczasem na środku pola, bitwa przybierała na intensywności. Mój porucznik z obstawą wlazł do domku. Pak40 miał już ze 3 „piny” na sobie więc mój Sherman stał się jeszcze odważniejszy. Zająłem nim pozycję która pozwalała mi na ostrzał działa i piechoty.

breaking point

W całym tym bitewnym uniesieniu, zapomniałem że widoczna powyżej niemiecka drużyna ma 2 panzerfaust’y na wyposażeniu…

Tymczasem na lewej flance, drużyna z bazooką chciała pokazać ,że to jeszcze nie koniec jej heroicznych popisów.

Chłopcy doskoczyli do domu, gdzie ciągle na pozycji był MMG i strzałem przez okno (buuum!) trafili i ubili jednego załoganta. Nie muszę dodawać, że to był kolejny „niemożliwy do trafienia” strzał…

Bazooka: 2, Szwaby: 0 🙂

fenster

Wracając do centrum bitwy. Niemcy wykonali agresywny ruch, by wprowadzić swoje „pancerne pięści” w zasięg minimalny.

finale

Druga drużyna (ta która wcześniej dostała od moździerza) również opuściła ruiny i ostrzeliwała moją piechotę.

To był moment zwrotny bitwy. Rozbicie mojego czołgu, równało by się mojej przegranej. Tym bardziej że o ile pamiętam na tym etapie odział piechoty w domu już nie istniał. HMG miał dwóch załogantów, a ostatnia drużyna miała 3 członków (-NCO) i 3 „piny” na sobie.

No moje szczęście panzerfaust’y nie zadały obrażeń (!) a najgorsze co się stało to „piny” od moździerza.

Generalnie od tego momentu miałem już z górki. Na pomoc swojemu oddziałowi przybył NCO, ale niewiele to zmieniło.

Sherman, przy pomocy porucznika na piętrze wystrzelał w końcu odział Niemców (obersturmbannführer też oberwał 🙂 ) z panzerfaus’tami.

koniec

Zabawne jest że drugi odział „szwabów” zginął od ognia z moździerza, tego samego który nieco ich zmasakrował na początku rozgrywki.

Z rzeczy o które pominąłem w opisie należy nadmienić że moja dzielna drużyna bazooki w końcu poległa atakowana przez MMG i niemieckiego oficera.

Mój porucznik o czym nie pisałem, popisał się atakiem na, i zniszczeniem drużyny miotacza ognia. Broń ta w pewnym momencie bardzo mi zagroziła.

 

Generalnie bitwa ta to duża frajda. Tym bardziej że wygrałem dosyć znacząco :).

Oczywiście o ile Miłosz (mój przeciwnik) bynajmniej mi się nie „podkładał”, to jednak podczas całej rozgrywki tłumaczył pewne pomysły i sposoby na zastosowanie tego co miałem w swojej rozpisce. Za to, powtórzę jeszcze raz jestem bardzo wdzięczny.

Generalnie w kontraście z moją poprzednią bitwą moździerz spisał się świetnie. Choć to pewnie dlatego że podczas całej gry demonstrowałem nieludzką „umiejętność” wyrzucania 6. O ile dobrze pamiętam raz rzuciłem 4-ry szóstki pod rząd.

Bardzo jestem zadowolony z HMG, choć chyba to nie wynika z powyższego opisu. Sherman też dał rady jak na swój debiut.

To czego pewnie więcej nie zrobię to wystawienie całej piechoty jako „niedoświadczonej”.Giną jak muchy …

I to chyba wszystko.

Do następnego razu…

 

 

Dodaj komentarz